30.10.2016 12:19
Czas ruchu
Rzucone słuchawki, zwinięty ich kabel zmieszany z kablem ładowarki do telefonu. Robocze papiery z całego dnia, odsłaniające szegóły przebiegu najbliższej historii. Butelka wody, niedopita kawa wciąż dająca mocną woń jej zapachu. Nawet Gazeta motocyklowa obok tego wszystkiego, służąca do resetowania myśli podczas ekstremalnie szybko mijających przerw jest odskocznią, furtką do innego świata, świata myśli o motocyklach. Jest już ciemno, mokro i chłodno na zewnątrz. Radio gra brytyjski folk. Lubię go słuchać o tej godzinie. Nie jest tak komercyjne jak w południe każdego dnia tygodnia, miesiąca, roku. Jest czas na rozmyślanie, o wszystkim, bez konkretnego celu, tak dla towarzystwa.
Facet przyjechał z synem, było słoneczne przedpołudnie. Motocykla specjalnie nie wyciągałem na zewnątrz z blaszanego shed'a. Chciałem aby potencjalny, przyszły właściciel mógł przy tym być osobiście. Dodawało to pewnego rodzaju prawdomówności podczas transakcji. Mężczyzna miał około 35 lat, rude, krótkie włosy i piegi na nosie rozlewające się obficie na policzki. Był średniego wzrostu, co było bardzo proporcjonalne do ścisłości kształtów aprilii. Wypchałem motocykl na zewnątrz aby słońce zrobiło resztę roboty. Byłem nadzwyczaj spokojny. Każdy detal nabrał wyrazistości i głębi. Wosk w spray'u którego używałem dał każdemu elementowi niewiarygodnej głębi. Rama malowana na czarny metalik była conajmniej sensacją, identycznie jak anodowane koła motocykla. Obserwowałem całą scenę z niewielkiej odległości. Dokładnie widziałem błysk w oku nieznajomego. Dotknął on silnika aby sprawdzić czy jest zimny, przejechał dłonią po zbiorniku i kucnął na chwilę, przyglądając się łańcuchowi jak i tylnej feldze. Zapytałem czy uruchomić silnik. Przytaknoł skinieniem głowy. Rozpocząłem procedurę rozruchu, informując dokładnie co robię, w jakiej kolejności i po co. V dwa zagrało natychmiast po naciśnięciu przycisku startera. Eter w promieniu kilku metrów wibrował od sporej ilości decybeli. Jego syn, mający może dziewięć lat zatkał uszy, nieświadomy co tak naprawdę się dzieje. Wygladał na przestraszonego. Rotax bombardował jego młode ciało mikro wstrząsami, przeszywającymi na wskroś jego organizm. Pozostawiliśmy tuono z pracującym silnikiem i odeszliśmy na niewielką odległość aby móc słyszeć siebie nawzajem. Pogadaliśmy chwilkę. Facet zdecydował się na nią i dobiliśmy targu. Mówił że miał trzy letnią przerwę od motocykli ze wzgledu na rozwijającą się rodzinę, doskonale rozumiałem go w tej materii. Zapytał czy może zostawić motocykl u mnie i przyjechać po niego wczesnym popołudniem. Chciał na spokojnie ubezpieczyć motorek. Zgodziłem się.
Po odbiór przyjechał z bratem samochodem, aby on mógł wrócić tuono. W bagażniku miał kupiony przed kilkunasto minutami nowiuteńki, dwuczesciowy kombinezon marki RST, buty i rękawice. Jedynie kask był nie nowy z dawnych lat. Po włożeniu tego wszystkiego na siebie wygladał naprawdę dobrze, profesjonalnie. Pozwoliłem sobie na kilkanaście przegazówek w celu rozgrzania silnika, po to aby uczynić prace sprzęgła i skrzyni biegów miękką. Nie dbałem o sąsiadów którzy mogli by mieć uwagi co do głośności zdarzenia. Wiedziałem że to ostatnie chwile spędzane przy powtarzalnej i jednostajnej oparecji rolgazem. Byłem w transie, świadomy trójwymiarowej chwili. Przed odjazdem poprosiłem aby opiekował się nią dobrze. Uśmiechnoł się z pod szyby kasku i powiedział że tak będzie. Zapioł jeden i powolutku ruszył, znikając zaraz za domem sąsiadów.
Aprilia Tuono jest świetnym motocyklem. Musimy jednak zdawać sobie sprawę że jest to motocykl o genach czysto sportowych. Jeżeli będziemy chcieli używać go spokojnie podczas wypadów poza miasto możemy być rozczarowani. RSV lubi szybką jazdę i agresywny styl traktowania, do tego tak naprawdę została stworzona. Zarzucanie jej braku aksamitnej pracy poniżej trzech tysięcy obrotów jest bez podstawne. To włoskie V dwa o kącie rozchylenia sześćdziesiąt stopni, które nie ma prawa przypominać czterech w lini. Charakter ma szorstki i kocha zapier...ć. Oferuje bardzo wiele za bardzo niewiele, jest często niedoceniana.
Patrzę na nie teraz z sentymentem i pasją, i nie dlatego tylko że byłem jej właścicielem. Dlatego że wyłuskałem sporą część jej przeznaczenia, tego po co tak naprawdę została zbudowana. Nie żadko trzeba iść pod prąd aby rozwijać się w danej dziedzinie, tak własnie było z aprilią. Ludziska dziwili się że ją kupiłem a nawet usłyszałem komentarz że cofam się w rozwoju-dosłownie. Trochę mnie to rozbawiło i jeszcze bardziej utwierdziło w słuszności tego co nabyłem. Inni znowu nie wiedzieli co to za motocykl nie wspominając że nie mieli pojęcia o istnieniu modelu Tuono.
Jestem przekonany że nowy właściciel będzie w niej zakochany po uszy. Dlatego że czekał na tą chwilę bardzo długo i dlatego że to włoskie fał dwa, które jak raz złapie za serducho, nie puści tak łatwo.
Pozdro
Only to fly
Komentarze : 5
Ortografika koorwa wasza mam !!!
Dzięki za komentarze.
W poprzednich wpisach wyczerpująco opisałem jakim TUONO jest motocyklem.
Wymaga od kierowcy więcej uwagi ze względu na inną filozofię jej bytu.
Okularbebe szłusznie zauważył że fał dwójka wymaga czegoś więcej niż otwarcie i zamknięcie.
Doświadczanie gęsiej skórki to jeden z kilku benefitów :)
motor jezdzi tylko od dolu potem zadyszka, szarpie po miescie ciagle na polsprzegle, w srodku zakretu brakuje mocy przez co niestabilny, duzo pali jednym slowemodradzam no chyba, ze komus chodzi o to by w miescie ego sobie budowac poprzez glosny wydech, polecam v4.
RSV 1000 coraz bardziej mi głowę zaprząta ... chyba kupię
To część rozwoju, a nie cofanie. v2 to uklad silnika wymagający czegoś więcej niż otwarcie lub zamknięcie.