13.04.2016 22:26
Wiosenne dylematy
Całkowita cisza wokół mnie. Jedyne co słyszę to śpiew a nawet zażartą dyskusję ptaków. Jest słoneczny, ciepły bezwietrzny poranek. Mgły rozmyły się w powietrzu pozostawiając obfitą rosę, spoczywającą na trawie i soczystych liściach dojrzewającego rzepaku.
Miałem delikatny dylemat z rana czy wziąć motocykl i pojechać nim do pracy. Niepewność krążyła wokół pogody czy nie bedzie za zimno, za mokro, za ciemno i takie tam mało istotne kwestie. Przy nie długim zamyśleniu naszła mnie refleksja że to przecież nie istotne jaka jest, czy bedzie pogoda. Najważniejsze że jest kwiecień a temperatura wczesnym rankiem, jeszcze przed wschodem slonca oscyluje na poziomie plus osiem.
Jeszcze rok temu cierpiałam z powodu braku motocykla a dzisiaj mam dylemat czy nim jechać. Cóż za dysonans. Kilka lat do tylu nie dbałem o pogodę i jeździłem praktycznie w każdych warunkach. Nawet minusowe temperatury nie były mi straszne. Brałem motocykl i jechałem. Korzystałem z jednośladu ile się dało. Te decyzje były zawsze trafne nawet jeżeli wracałem zmarzniety a nawet chory.
Dzisiaj siedziałem na sofie i analizowaniem historie minionych lat. Przypomniała mi się wtedy scena z komiksu Joe Bar Team. Dwóch gości jechało motocyklem z wózkiem bocznym na zlot zimowy Elefant w Niemczech. Śnieg z deszczem zacinał tworząc jedne z najgorszych warunków pogodowych do jazdy na motocyklu. Jeden z nich, jadący w wózku zasnoł zapatulony w kożuch i ciepły długi szalik powiewający na wietrze. Wtedy przysnił mu się sen. Jechał z tym samym kolegą we wnętrzu ciepłego autka. Na zewnątrz była ta sama, zimowa pogoda. Muzyczka grała a regulacja temperatury powietrza jak i jego kierunk wydmuchu były w zasięgu reki. Wtedy kierowca zagarnoł:
- "wyobrażasz sobie że są tacy idjoci którzy jeżdżą w taką pogodę na motocyklach?! Nigdy nie zrozumiem co oni mają we łbach". Wtedy ten co zasnoł został obudzony wrzaskiem kumpla:
- "chej Joe, śpisz?! Zerknij na mapę i powiedz mi jak daleko jeszcze do Nurburgring!" Joe ocknął się
- "sorry stary ale właśnie przyśnił mi się koszmar".
Wtedy już wiedziałem że nie może być inaczej jak tylko wsiąść na Aprilie i przewietrzyc jej uklad zasilania. Budząc przy okazji o czwartej nad ranem smacznie śpiących sąsiadów. Nie mają oni łatwego życia ze mną. Póki co żaden z nich nie zadzwonił jeszcze na policję, więc nie jest chyba aż tak źle.