Najnowsze komentarze
Dzięki chłopaki. W Londyńskim ruc...
Jeździłem i potwierdzam. Dobre to ...
Okularbebe2 do: KTM 1290 Super Duke R
Dzięki ! Tak właśnie to powinno zo...
Coś w tym jest co piszesz. Lepsze ...
czasem stary hebel ma więcej chara...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

24.02.2016 15:26

Epizod

Przybiliśmy piątki łapiąc sie za ręce podczas prowadzenia motocykli. Dało sie zauważyć kontury zadowolonych twarzy w swietle reflektorów na tle całkowitej ciemności sierpniowej nocy. 

Zaraz po tym przepiołem ze dwa w dół i poszedłem pełnym ogniem za obładowana czarna bestia ktora dynamicznie odjechała, zostawiając mnie w tyle. Wieś przez ktorą przejeżdżaliśmy minęła bardzo szybko. Ruch na drodze był słaby. Jechaliśmy dość szybko dając upust zadowolenia i pozytywnych wibracji po czasie długiego oczekiwania na siebie, mianowicie kilkunastu tygodni.          

Z pełnego pędu wykonałem mocne hamowanie i wejście w lewy ostry winkiel dziewięćdziesiąt stopni rozpoczynający ulice Wrocławską. Tam wężykiem przy całkowicie czystej drodze od innych uczestników ruchu od krawężnika do krawężnika, tak samo jak kolega z przodu. Cały czas pełna koncentracja choc mogłoby sie wydawać ze motocykle poruszające sie z niezwykła lekkością przy niewinnych wygłupach nie potrzebują żadnej kontroli.            

W pewnym momencie poprzedzająca XJR1.3 znowu gwałtownie odjechała w całkowitej ciszy, uzbrojona w seryjny wydech, pozostawiając w powietrzu zapach gorących spalin wyrzuconych przez cztery w linii. Warkot V2 ktorej dosiadalem zagluszal bezwzględnie wszystko. Ciezko jest myślec o podstawowych czynnościach przy tak zajmującym klangu - (na długich dystansach nie da sie inaczej jak włożyć stopery do uszu przenosząc sie w odczuciach gdzieś gleboko pod wodę słysząc jedynie pogłos tego co naprawde dzieje sie na powierzchni).       Otworzyłem manete i skoncentrowałem sie na perspektywie wstęgi nocnej szosy oswietlonej pomarańczowym światłem. Decybele rozwscieczoego włoskiego silnika odbijaly sie od kamiennic i wracały z podwójna mocą wprost do mojej głowy. Predkosc dawno została dwukrotnie przekroczona od dozwolonej. Lekkie przymkniecie aby pokonać szybki prawy - grupka osób siedzących na ławce pijących piwko w letni wieczór, pan z psem z zadartym ogonem do gory, gołębie śpiące na drzewach...  

Czerwone, podwójne światło stopu motocykla przede mna rozblysnelo. Jego lewy kierunek zasygnalizowal wyraźnie zamiary kierowcy który skręcił na szpitalną. Opuznilem ile sie dalo hamowanie i nacisnilem klamke przedniego hebla jak i wdusilem pedał tylnego hamulca w lekkim pochyleniu. Przód osiadł i trzymał mocno w przeciwienstwie do piszczacej tylnej gumy o szerokości jeden dziewięćdziesiąt ktora podazla swoim torem rysujac wykres zaistniałej sytuacji stawiając motocykl w bocznym uślizgu. Zredukowalem do dwa i znowu zwawo sypnolem z garści aby dokrecic obroty do mrugnięcia czerwonej diody na obrotomierzu ustawionej przezemnie na dziewięć tys/min...      

 Zaraz potem staliśmy jakby nigdy nic pod klatka schodowa jednego z dwoch bloków mieszkalnych na tyłach "edenu". Jej mleczne oświetlenie przebijalo sie przez brudny klosz wabiac owady wprost na pajecze zasadzki. Zwłoki wyschnietych owadów zjedzonych przez ośmionogi przypominały cmentarzysko bardzo podobne do tego co było na przedniej szybie mojej RSV. Jedyna różnica była taka ze te drugie wciaz były mokre od kleistej mazi...

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz