Najnowsze komentarze
Dzięki chłopaki. W Londyńskim ruc...
Jeździłem i potwierdzam. Dobre to ...
Okularbebe2 do: KTM 1290 Super Duke R
Dzięki ! Tak właśnie to powinno zo...
Coś w tym jest co piszesz. Lepsze ...
czasem stary hebel ma więcej chara...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

11.03.2016 21:11

Niezdrowo długo

  Po trzy letniej przerwie bez motocykla, nadszedł w końcu czas aby zrobić jakieś ruchy w tej sprawie.

  Oczywiście nie był to idealny moment, aby wydać jakąś tam sumę pieniędzy na zupełnie zbędny przedmiot, który bedzie zajmował miejsce w garażu, postawionym pod tym właśnie kątem?

   Lista domowych wydatków była długa i wydawała się nie mieć końca. Przeczówałem natomiast wewnątrz siebie, że jeżeli nie nastąpi to teraz, to w następnych latach będzie to coraz trudniejsze do osiągnięcia. Przyznam się, że przyzwyczaiłem się do nie posiadania jednośladu - choć bardziej zmusiłem się do tego. Wmawiałem sobie że to nic strasznego i że da się bez niego życ. Znajdowałem sobie zajęcia w wolnych chwilach, zeby tylko o nich nie myśleć - (pracowałem w ogrodzie, jeździłem rowerem, chodziłem z córką na plac zabaw, czy na basen). Prawda była niestety zupełnie inna.  

   Cierpiałam strasznie. Każdy przejazd motocykla po ulicy śledziłem z niezwykłą uwagą. Wsłuchiwałem sie w ich brzmienie, rozpoznając model i całą listę danych technicznych. Jeżeli tylko mogłem, jeździłem na pokazy motocykli, odwiedzałem kumpli którzy mieli je w garażu, zagajałem przypadkowych motocyklistów i męczyłem ich pytaniami jak im się jeździ. Rozmyslalem o nich coraz częściej i zaczynałem dostrzegać coraz ostrzejszy obraz, jak będzie wygladał mój przyszły motocykl.

  Po uprzednim posiadaniu CBR 1100XX potrzebowałem spróbowania czegoś innego, odmiennego od szybkich i mocnych sportowych turystów. Poznania innej idei, ktora przeniosłaby mnie w inny wymiar motocyklowego świata.

  Dlatego pod uwagę brałem tylko trzy egzemplarze. Honda CB1300, Triumph Speed Triple 1050 i Aprilia Tuono 1000. Motocykle te należały do rodziny "golasów", choć w przypadku Triumph'a i Aprilii można by się pokusić o nazwanie ich streetfighter'ami.

  Wyprostowana pozycja z mocno rozpoztartymi rękoma, ze wzgledu na szeroką kierownicę, pasowała mi najbardziej. Przyznam że chciałem dolać oliwy do ognia i sprubować silnika V2. Miał on inną charakterystykę niż cztery w lini i to mi pasowało. Jeśli miałem rozwijać sie w branży motocyklowej, posiadanie szybko obrotowej "falki" wydawało sie zabiegiem niezbędnym.

  Trzy w lini było również dobrą alternatywą. Mocny dół jak w V2 i wściekłość na wysokich obrotach, jak w przypadku rzędowych czwórek były mocnymi atutami Triumph'a. Najbardziej pasowała mi Aprilia, lecz ceny były druzgocące, całkowicie poza moim budżetem. Nastawiłem sie więc na Brytyjczyka lub ostatecznie na dopracowaną do bólu, bez jakichkolwiek słabych stron CB trzynaście setek.

  Tak w przybliżeniu wygladał stan mojego umysłu w okresie zimowym, w fazie rozmyślań i przeglądania motocyklowych ofert. Za oknem panował chłód, a styczniowe słońce zataczało niewielki łuk na sinym niebie, skracając dzień do marnych kilku godzin. Górowały ciemność i szarość. Stan depresyjny wisiał na włosku.

 

 

  W środę wieczorem podczas przeglądania tych samych ofert, byłem już mocno zmęczony i otępiały od patrzenia w ekran telefonu. Leżałem na łóżku z podpartą głową o rękę i przesuwałem palcem kolejne strony internetowych ogłoszeń. Gdzieś pod koniec tego wszystkiego, kiedy świadomość była w połowie wyłączona, a jedną nogą byłem w głębokim śnie, dostrzegłem nową ofertę.

  Była to Aprilia RSV1000 Tuono Fighter z roku 2004. Cena mieściła się w budżecie, co było miłym zaskoczeniem jak i przyczyną fali podejrzeń co do jej wysokości. Zacząłem doszukiwać sie haczyka, lecz nie mogłem go znaleźć. Niska cena podyktowana była - tak domniemałem - jedynie wysokim przebiegiem motorki.

  Dokumentacja Tuono była na wysokim poziomie. Książka serwisowa ze wszystkimi stemplami i tylko dwóch właścicieli od nowości. Ze zdjeć wynikało że ma koła maki O.Z. od nowszego modelu i sportową puszkę układu wydechowego. Opis zapewniał o wysokiej jakości, ale nie mogło być inaczej. Nikt kto chce sprzedać cokolwiek, nie wystawia negatywnego opisu sprzedawanego przedmiotu "mada faka". Postanowiłem przespać sie z tym, a rano poczynić dalsze kroki, pod warunkiem ze wciąż będę zainteresowany ofertą.

  Następnego dnia, kilka minut przed otwarciem salonu motocyklowego - tam znajdował sie motocykl - zadzwoniłem do dealer'a. Naświetlił mi sytuacje od podszewki, pozostawiając mnie na kilkanaście sekund w całkowitej telefonicznej ciszy, żebym spokojnie zadecydował co dalej robić z tym fantem. Podjołem decyzje i zdecydowałem sie wpłacić depozyt zwrotny, powodując tym samym że motocykl będzie czekał przez kilka dni tylko na mnie, bez możliwości kupienia go przez innych zainteresowanych.

  W sobotę z samego rana, z całym motocyklowym ekwipunkiem schowanym w plecaku, wsiadłem do pociągu i po czterech godzinach i trzech przesiadkach, byłem na miejscu w Grimsby. Taksówkarz z którym jechałem na miejsce, naświetlił mi sytuacje tamtego dealer'a i powiedział ze cieszy sie dobrą opinią. Wspomniał rownież że sam kupił kiedyś u niego XT600. Pomyślałem że spoko koleś, przecież każda dodatkowa informacja w tamtej sytuacji była niezwykle cenna. Podziękowałem mu za podwiezienie, dałem napiwek i życzyłem miłego dnia.

  Na miejscu, z nikim się nie witałem i podszedłem do Tuono aby ją obejrzeć. Wydawała sie przeciętnym motocyklem stojąc na tle nowych jednośladów kawasaki. "Obwachałem" ją wokół, zatapiając wzrok w detalach poszycia. Po chwili pojawił się mężczyzna pracujący w tamtym miejscu i zapytał w czym może pomóc. Przedstawiłem sie i poprosiłem żeby wyprowadził ją na zewnątrz. Chciałem miec więcej miejsca na wnikliwe oględziny. Pierwsze wrażenie było pozytywne, w świetle ostrego, południowego słońca. Wszystko było w tym motocyklu inne. To czego japońskie motocykle nigdy nie miały w standardzie, tutaj dostawało sie gratis.

  Hamulce Brembo zarówno z przodu jak i z tyłu w stalowym oplocie. Up side down amortyzator z przodu z pełną regulacją. Drążek skrętu marki Öhlins. Zbiornik paliwa z kompozytu. Smarowanie z suchą miską olejową. Centralnie amortyzowany wachacz z tyłu w kształcie banana o pełnej regulacji. Lekkie jak piórko koła O.Z., w kolorze niebieskim uzyskanym przez anodowanie, wycięte z jednego bloku aluminium przez obrabiarkę CNC. Opona z tylu sto dziewięćdziesiąt i mocno zadarty do góry sportowy tłumik.

  Wymieniając kolejno czesci które składają sie na budowę Aprili, nie staram się tym samym negować motocykli z kraju kwitnącej wiśni. Są one bardzo dobrze wykonane, a ich poprawność działania nie podlega dyskusji. Wszystkie klamki, przyrządy, obsługuje sie intuicyjnie. Lśnią one na wstegach górskich serpentyn całego świata, kręcąc przy tym niebotyczne obroty. Technogia motocykli japońskich jest jedną z najlepszych na planecie ziemia, o ile nie najlepszą. Sytuacja delikatnie zmienia sie kiedy obok pojawi sie Włoszka. Japońskie motocykle tracą wtedy swój blask wyglądu. Stają sie przewidywalne a ich krągłości stają się płaskie jak kartka papieru.

  Wyraźne i ostre kształty na które składają się wybrzuszenia i wklęsłości włoskiego nadwozia, stają sie wtedy więcej niż trój wymiarowe. Nie można oderwać od nich wzroku. Każdy detal wydaje sie być dziełem artysty. Prócz ergonomi i praktyczności każdy detal Aprili podoba się. Mało tego - zachwyca! Człowiek staje w osłupieniu i nie może wyjść z podziwu, jak Włochom udało zrobić się motocykl który tak dobrze wygląda.

  Poprosiłem o uruchomienie silnika. Mechanik przekręcił kluczyk aby obudzić wszystkie przyrządy. Błysnęły kontrolki a obrotomierz wykręcił maximum obrotów. Pompka paliwa zagrała i naładowała przewody zasilania paliwem, aby układ wtryskowy zadziałał bez zająknięcia. Ręczne ssanie do końca i świergot rozrusznika, wprawiający w ruch dwa tłoki o wysokiej kompresji. W ułamku sekundy nastąpił zapłon w pierwszym i zaraz potem w drugim cylindrze. Silnik dosłownie explodował dźwiękiem. Ziemia w promieniu kilku metrów od motocykla trzęsła się. Słychać było prawdziwą wściekłość tej jednostki napędowej. Od razu zebrał sie wieniec gapiów, aby podglądnąć cóż to takiego. V2 złapało mnie za serce swoim hipnotycznym, rozdartym basem.

   Gdzieś w tle tego wszystkiego słyszałem komentarze gapiów:

- "this bike looks amazing",

- "sounds awesome",

- "this is Tuono",

- "I love it".

 

  Przebrałem się w motocyklowy kombinezon, żeby przewieźć się na niej i sprawdzić prawidłowość działania wszystkich przyrządów jak i podzespołów. Motocykl prowadził się neutralnie i nic nie wskazywało aby miał jakieś dolegliwości. Dałem jej nawet do mrugnięcia czerwonej diody na obrotomierzu, zwiastującej czas na zmianę przełożenia.

  Prawdę mówiąc nigdy nie mamy całkowitej pewności co do zakupowanego produktu. Dopiero po jakimś czasie użytkowania możemy stwierdzić, czy sprzęt wart był wydanych pieniędzy czy nie. Zdecydowałem sie na nią. Od tamtej pory byłem jej trzecim właścicielem. Szczeiwym właścicielem.

 

 

  W drodze powrotnej świeciło jaskrawe, styczniowe słońce, na niebie nie było ani jednej chmurki a temperatura wynosiła 6'C na plusie. Miałem do pokonania 350 km i modliłem sie w głębi duszy żebym zdążył przed zachodem słońca. Jak wiemy, temperatura w czasie zimy gwałtownie spada wieczorami. Chciałem tego uniknąć.

  Przyznam że zmarzłem niemiłosiernie. Ubrany miałem na sobie pełny motocyklowy kombinezon z podpinką, a i tak miałem wrażenie że cycki mi odpadną z zimna. Szczypały jak djabli, a ja podczas jazdy masowałem je żeby je rozgrzać. Wzbudzalem tym samym zainteresowanie wyprzedzajacych mnie aut. Śmiałem się sam z siebie co ja kurwa wyprawiam.

  Miedzy łydkami grało włoskie fał dwa, które reagowało explozją dźwięku na każde dodanie gazu. Wbrew wszechobecnego chłodu czułem sie szczęśliwy. Podglądałem od czasu do czasu na czym jadę, żeby uświadomić sobie, że to prawda, że wróciłem do gry...

 

 

 

 

Komentarze : 2
2016-03-12 08:35:06 Calmly

Chętnie bym tak zrobił, ale wciąż uczę się obsługi bloga.
Jak rozkminie o co kaman to napewno załącze fotki.

Dzięki

2016-03-12 07:59:24 left 4 dead

fajnie się czyta jak porobiłeś akapity :) super by było jakbyś powrzucał jakieś fotki apki i okrasił swój profil jakąś fotografią lub grafiką :) ja chętnie bym pooglądał!
Jazda Na Kuli
pozdrówka

  • Dodaj komentarz