Najnowsze komentarze
Dzięki chłopaki. W Londyńskim ruc...
Jeździłem i potwierdzam. Dobre to ...
Okularbebe2 do: KTM 1290 Super Duke R
Dzięki ! Tak właśnie to powinno zo...
Coś w tym jest co piszesz. Lepsze ...
czasem stary hebel ma więcej chara...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

12.05.2019 11:31

MOTOCYKLOWE DYWAGACJE

     Szprycha. To ona jest elementem niezwykle ważnym, łączącym i utrzymującym jądro piasty koła z orbitą obręczy w tej samej pozycji. Dochodzi oczywiście do delikatnych odkształceń, kiedy kierowca zdecyduje się pojechać bardziej odważnie, lecz zawsze powraca do pierwotnego kształtu.

     Widelec też odgrywa nie małe zadanie. Za jego pośrednictwem odgrywane są role bezpieczeństwa, komfortu i precyzyjności w jeździe. Dwie rurki wypełnione olejem, sprężyną w środku i zaworami. Te ostatnie pozwalają dzięki swojej średnicy na szybszy lub wolniejszy przepływ lubrykantu który może być rożnej gęstości. Tak wiele cech potrafi stworzyć zestaw nie do podrobienia, nadając wyjątkowości zawiasom. Aby cały ten zestaw połączyć z resztą motocykla niezbędne są pułki.To przecież dzięki nim możliwe jest połączenie dwóch części pojazdu, przodu z tyłem. One z kolei położone są względem ramy pod wysublimowanym kątem, wpływając bezpośrednio na zwrotność pojazdu. Dzięki tylko kilku stopniom można uzyskać szybką lub ospałą reakcje na zmianę kierunku. Tak niewiele, a tak znacząca różnica.

     No i najważniejsze silnik, serce pojazdu nadające dynamiki. Bez niego nic by się nie zadziało. To on dodaje kolejnej cechy charakteru motocykla. Nie przez same martwe dane techniczne widniejące na kartce papieru, lecz również przez swoje brzmienie. To ono pozwala rozpoznać rodzaj motocykla, jeszcze przed jego pojawieniem się na horyzoncie. Dzięki fali dźwięku mającej swój początek gdzieś w strukturze gorącego metalu, gdzie przeprowadzany jest proces spalania paliwa. Rodzajów jednostek napędowych jest niezwykle dużo. Od spalinowych po elektryczne, dwusuwowych i czterosuwowych, w układzie fał, boxer czy rzędowych, cała gama. Do tego jeszcze ich pojemność, która potrafi rozróżnić mężczyzn od chłopców, hipsterów od grzecznych i charakternych od przeciętnych. Jest tego naprawdę sporo.

     Uwadze nie może umknąć wachacz. Dzięki niemu motocykl nabiera stabilności przez jego długość jak i sztywności przez kształt i rodzaj zastosowanych materiałów. No i zadupek lub druga cześć ramy, wisząca nad tylnym kołem. To ona spełnia nie małe walory estetyczne jak i dostarcza komfortu kierowcy i pasażerowi (coraz rzadziej we współczesnych super sportach, ze względu na brak miejsca dla drugiej osoby). To właśnie ogon sytuuje i umiejscawia znaczący ciężar kierującego, co ma bezpośredni wpływ na jakość prowadzenia, na siłę jaką trzeba włożyć w zmianę kierunku jazdy.

     I całe oprzyrządowanie, elektroniczne fajerwerki będące dzisiaj kartą przetargową przy wyborach maszyny. To software, oprogramowanie wpływa na charakter i w konsekwencji bezpieczeństwo użytkowników, a nie jak z przed kilkunastu zaledwie laty manetka gazu, linka i przepustnica. Te drugie wymagały wysublimowanej wiedzy, wrażliwości i prędkości w reakcji na sygnały dochodzące od motocykla i otoczenia. Klasyfikowały natychmiast kierowców na tych lepszych i najlepszych. Pozwalały na rozwój i bycie bardziej doskonałym, przez odpowiedzialność i konsekwencje płynące z ewentualnych pomyłek w sztuce prowadzenia jednośladu. Przecedzały ludzi na tych co chcą spróbować i zwykłych tchórzy. Niewielu w tamtych latach miało odwagę wsiąść na przykład na taką FZR1000 GENESIS, która przy pięcio stopniowej skrzyni biegów wykręcała na jedynce ponad 130km/h. Od kierowcy zależało czy uda się zareagować w porę i wrócić bezpiecznie do gniazda. Przyznać jednak trzeba że nawet takie potwory jak wyżej wymieniona FZR czy GPZ1000RX, które miały w okolicach stu pięćdziesięciu koni mechanicznych były niegroźne. Dopiero w połączeniu żywego organizmu i niedojrzałej psychiki, potrafiły rzucić jeźdźcem o glebę. Nie każdy się do tego nadawał.

     W dzisiejszych czasach linia nadwozia motocykli zmieniła swoje kształty na bardziej ostre, wysublimowane i szczegółowe. Oprogramowanie i oprzyrządowanie pozwala na jazdę dwustu konnym motocyklem nawet zwykłemu półgłówkowi. Współcześnie motocykle nabywa się dlatego że człowieka na nie po prostu stać, są ogólnodostępne - dzięki procesowi łatwego kredytowania - a nie z przyczyny procesu wieloletnich rozmyślań o nich i nieodpartej potrzeby spróbowania żywiołu i spełnienia własnych marzeń. Co oczywiście nie jest regułą, lecz ma swoje tendencje.

     Pytanie tylko czy motocykliści są dzisiaj tacy sami jak z przed laty, charakterni z własną wizją życia i chęcią poznania własnego ja, należącymi do specyficznej grupy outsider’ów? Czy może są nieco spaczeni przez pryzmat kolorowych ekranów smartfonów i wszechobecnej elektroniki? Bo przecież kiedy elektronika robi za nas robotę, wyręcza w pracy, to czyni nas niepełnowartościowymi, ograniczonymi i w jakiejś części zależnymi? Motocykl to przede wszystkim wolność, niezależność, punkt odniesienia, wolność wyboru i sposób na życie-cokolwiek definicja życia oznacza. Myśle że minione czasy nie wrócą już, niezależnie od intencji połączenia się z przeszłością. Trzeba jednak przyznać że dzisiejsze dni nie są wcale takie straszne, a nawet pełniejsze i przyjemne, wnoszą powiew świeżego powietrza. Są po prostu inne i to jest chyba ich największą zaletą.

 

 

      Pozdro

 

 

     Only to fly

Komentarze : 2
2019-05-17 15:12:33 Calmly

Elektroniki jest coraz więcej. Nie wystarczy już włożenie kluczyka do stacyjki i naciśnięcia startera. Trzeba wybrać jeszcze moduł sterowania silnika i czułość elektroniki zarządzającej bezwzględnie wszystkim: np. w takiej RSV4.
Co niezbędne jest dla mnie w motocyklu, to jakość zawieszenia i ekonomia - dlatego wtrysk paliwa jak najmilej widziany. No i wygląd, motocykl ma się podobać właścicielowi, to ważne.
To już nie te czasy kiedy ludziska mieli masę wolnego czasu i wypady razem na motocyklach były czymś ważnym. Dzisiaj każdy zalatany w swoich sprawach, dysponujący tylko niewielkim wycinkiem czasu który chce spędzić po swojemu, bez świadków.
Coś w tym jest, z grupą outsider&#8217;ów.
Po włożeniu kasku i zapięciu paska, przenoszeni jesteśmy w inny wymiar oddzielenia od reszty.
Idealny sposób na zresetowanie samego siebie.

2019-05-13 19:45:14 jazda na kuli

Nawiązując do ostatniego Twojego akapitu, to ja najbardziej lubię jeździć sam, ex aequo ze swoją małżonką. Jazdy w grupach, zloty, masówki to już tak średnio wolę. Motocykl pojmuję tak właśnie outsiderowo raczej. I co do motocykla to w moim podoba mi się jego analogowość, czyli receptura starej szkoły z wyjątkiem w postaci absu, no ale to już jest obecnie wyposażenie dodatkowe. Kiedy myślę o np. używanej multistradzie 1200 z powiedzmy 2014 roku, to zagęszczenie elektroniki jakie w sobie zawiera uznaję raczej w kontekście upływającego czasu jako minus.

  • Dodaj komentarz